
Współpraca startupu z akceleratorem - jak zrobić to dobrze?

Jak mądrze podejść do współpracy z akceleratorem i czy akceleracja jest dla każdego? Wątpliwości te rozwiewają ekspertki z Huge Thing: Agnieszka Cichocka, head of acceleration i Natalia Sadownik, delivery lead, senior program manager.
Po jakim czasie funkcjonowania startupu nastaje dobry moment na szukanie programu akceleracyjnego?
AC: Nie ma znaczenia, jak długo spółka istnieje na rynku, tylko w którym momencie rozwoju się znajduje i czy akceleracja pomoże jej go przyspieszyć. Zauważalny jest schemat: founderzy mają pomysł na biznes, zaczynają interesować się ekosystemem startupowym i zakładają, że koniecznie trzeba znaleźć zewnętrzne finansowanie, w czym pomaga właśnie akcelerator. Nikt natomiast nie zastanawia się, co chce tym osiągnąć. Na ich miejscu w pierwszej kolejności zastanowiłabym się, do czego przyda mi się akcelerator i jaki wybrać – bardziej ogólny czy skoncentrowany na mojej branży. Diagnoza tego, gdzie idę, czego chcę, czego potrzebuję i jakich kompetencji mi brakuje, jest najważniejsza.
Trzeba w ogóle mieć spółkę, aby przystąpić do akceleracji?
AC: Niekoniecznie. Jak robiliśmy akcelerację w partnerstwie z Google for Startups i przyjmowaliśmy startupy z całej Europy Środkowo-Wschodniej, nie weryfikowaliśmy, czy mają one formę spółek. Ważniejsze było dla nas posiadanie MVP i dobrze dobranego zespołu. Akceleratory oczekują wyników, dlatego chcą współpracować z najlepszymi, z tymi, którzy są najbardziej zmotywowani. Udział w programie akceleracyjnym zajmuje dużo czasu i jest ciężką pracą. Coraz więcej akceleratorów idzie w stronę: nie dowozisz, to sorry.
Jak jest skala tych, którzy nie dowożą?
NS: U nas na szczęście większość jest zaangażowana, ale to wynika z tego, że mamy dosyć długi proces rekrutacji. Weryfikujemy zaangażowanie zespołu – od formularza zgłoszeń, poprzez rozmowy indywidualne do bootcampu, czyli kilkudniowych warsztatów. Szczególnie podczas tych wspólnych zajęć widzimy, jak zespół się angażuje, czy orientuje się w harmonogramie spotkań. Nie było więc wielu przypadków nieukończenia akceleracji przez startup. Zdarzało się natomiast, że w trakcie realizacji programu mówiliśmy: musisz podjąć decyzję – poświęcasz się temu i kontynuujesz czy odchodzisz? Nie ma złotego środka.
AC: Nie bierzemy do akceleracji wielu startupów, dzięki czemu jesteśmy w stanie poświecić im więcej czasu. Pomagamy im w zindywidualizowany sposób, czego nie bylibyśmy w stanie robić mając 100 czy 200 startupów. Jak prowadzisz programy akceleracyjne, które są finansowane ze środków publicznych, nie za bardzo możesz sobie pozwolić na porażkę. Jak niby mielibyśmy rozliczać startupy, które nie kończyłyby akceleracji?
Może programy powinny być płatne?
NS: Oczywiście, że jak za coś zapłacimy, mamy większą motywację do działania, ale to nie zapewni sukcesu.
AC: Rzeczywiście wydaje nam się, że czas bezpłatnych akceleracji już się skończył i jest to dobra droga. Niemniej, jeśli founder jest zmobilizowany – niezależnie od tego, czy akceleracja jest płatna czy nie – będzie starał się osiągnąć sukces.
Jak wybrać program akceleracyjny?
AC: Przede wszystkim należy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy mój startup jest już gotowy na program akceleracyjny? A następnie, zastanowić się, co dany akcelerator ma wyjątkowego, co może mi pomóc w dalszym rozwoju i czy posiada zasoby, aby zaspokoić moje potrzeby.
Odnoszę wrażenie, że founderzy nie do końca zarządzają swoimi oczekiwaniami i możliwościami. Niektóre startupy po prostu latają od jednego akceleratora do drugiego, zamiast pracować nad pozyskiwaniem klientów. Nie tędy droga. Akceleracja ma pomóc startupowi wznieść się na wyższy poziom, nie można jej traktować jak kroplówkę ze środkami finansowymi. Dochodzi czasem wręcz do kuriozalnych sytuacji, kiedy zgłasza się do programu startup, który brał udział już w 8 innych akceleracjach. Co ja mogę mu jeszcze dać?
Poza wysokością finansowania, na co jeszcze należy zwrócić uwagę?
AC: Na aspekty merytoryczne, budowanie networkingu. Warto sprawdzić, jakich akcelerator ma partnerów i czy klienci, którymi chwali się na stronie, wciąż z nim współpracują.
Jakie błędy popełniają founderzy w relacjach z akceleratorami?
NS: Nie definują celu. Startupy zazwyczaj przeglądają oferty programów akceleracyjnych, no i oczywiście widzą super logotypy, super korporacje, ich partnerów, zera grantów, ale nie uświadamiają sobie, że być może nie są jeszcze na tym etapie, aby móc w pełni wykorzystać potencjał akceleratora. Trzeba określić, na jakim etapie zakończy się akceleracja, z jakim produktem zostaniemy. Kolejną kwestia jest czas – on musi być zapewniony z góry, zarówno dla foundera, jak i jego zespołu.
AC: Pewną trudność sprawiają osoby, które mają poczucie, że wszystko wiedzą najlepiej, a trzeba znaleźć balans. Każdy ma inną wizję, nasi mentorzy również, więc zajęcia należy traktować jako poradę, a nie polecenie. Finalnie, decyzja i tak należy do foundera. Trudno jednak pracować z osobami, które nie mają żadnej otwartości na feedback, na jakiekolwiek zmiany. Wtedy nie jesteśmy w stanie nic zrobić.
Z drugiej zaś strony nie jest dobrze, jeśli founder będzie wprowadzał wszystko, co powie mentor, nie filtrując niczego do swoich potrzeb. W efekcie startup staje się hybrydą różnych, czasem sprzecznych decyzji i to też nie jest dobre.
Warto stawiać sobie od razu wysokie cele?
AC: Kiedyś każdy chciał być jednorożcem, lecz teraz to się zmieniło. Rynek jest większy i startupy mają większe ambicje, wychodzące poza aspekt finansowy. Pojęcie sukcesu się zmienia. Niektórzy chcą po prostu prowadzić własny biznes, bo lubią to, co robią. W dodatku chcą działać zgodnie z własnymi przekonaniami. Coraz więcej osób dostrzega zalety takiego podejścia. I nie ma co się łudzić – liczba startupów, które będą miały tak wysoką wycenę, jest naprawdę marginalna.
W myśleniu startupowym brakuje przygotowania na przyszłość. Mam poczucie, że startupy nie analizują mocno trendów i nie mają ambicji je wyprzedzać. A prawda jest taka, że jeżeli zrobisz coś, co już istnieje, jest dwa lata za późno.
Kiedy warto poszukać wsparcia za granicą?
AC: Jeśli z jakiegoś powodu – biznesowego czy relacyjnego – wybór zagranicznego akceleratora jest dla foundera ważny, warto się zgłosić. Kiedyś było to o wiele trudniejsze, bo większość programów odbywała się stacjonarnie, a teraz można odbyć je również online. Doświadczenie międzynarodowe jest bardzo ważne i warto patrzeć na lepszych od nas. Akceleratory z zewnątrz mają dłuższą historię prowadzenia akceleracji, inwestowania w startupy, mają inne możliwości.
Akcelerację da się skutecznie odbyć online?
NS: Pandemia pokazała, że nie tylko da się, ale ma to ogromną wartość, bo możemy połączyć startupy z całego świata. Dla founderów jest to minimalizacja kosztów, ponieważ nie muszą przenosić się do innego miasta. W dodatku mogą sięgać po ekspertów i mentorów z całego świata. Oczywiście są też bariery, gdyż trudniej jest na odległość zbudować relacje. Rolą akceleratora jest jednak o te relacje zadba, co nam się udaje. Organizujemy na przykład kawki online, czyli umożliwiamy każdemu startupowi krótkie spotkania jeden na jeden, bez narzucania tematu rozmowy – tylko po to, aby się poznać.
Rozmawiała Iga Kołacz