
Patent może podnieść wycenę spółki i przyciągnąć inwestorów

Posiadanie patentu przynosi spółce wymierne korzyści: zwiększa konkurencyjność i wzbudza zainteresowanie wśród potencjalnych inwestorów. Czy w takim razie uzyskanie patentu jest niezbędne w rozwoju startupu? Na to - i pozostałe pytania - odpowiada Michał Lasocki, partner EEC Ventures.
Patent wabikiem na inwestorów
Patent jest przedmiotem własności intelektualnej, a dokładniej: jednym z przedmiotów własności przemysłowej (podobnie jak znaki towarowe, wynalazki, wzory użytkowe, rysunki i modele przemysłowe czy nazwa handlowa). Zgodnie z definicją Urzędu Patentowego Rzeczpospolitej Polskiej, który wydaje patenty, jest on „prawem wyłącznego korzystania z wynalazku w sposób zarobkowy lub zawodowy na obszarze danego państwa”. Spółka będąca w posiadaniu wynalazku wcale nie ma obowiązku posiadania patentu. I chociaż uzyskanie go wiąże się z kosztami, może przynieść startupowi wiele korzyści.
– Kwestia patentów jest istotna. Nasza firma portfelowa Glopack jest autorem trzech patentów na innowacyjną folię stretch. To właśnie te patenty były jednym z powodów, dla którego zdecydowaliśmy się w nią zainwestować – mówi Michał Lasocki. Tym samym wskazuje, że posiadanie patentu jest ważne z punktu widzenia pozyskania rundy inwestycyjnej. Dlaczego? – Mając patent spółka pokazuje, że jest w stanie udokumentować swoje prawa do wytworzonej technologii. Jeżeli startup ma patent z pomysłem na jego komercjalizację, wtedy ryzyko niepowodzenia inwestycji jest mniejsze – odpowiada Lasocki.
Czy w takim razie patent jest niezbędny w rozwoju startupu? – Patent nie jest niezbędny. Można sobie wyobrazic firmy, które odnoszą sukcesy bez patentów. Natomiast on bardzo pomaga, dzięki niemu można lepiej wykorzystać osiągnięcie, które się stworzyło – mówi nasz rozmówca.
Z kolei brak patentu jest – według naszego rozmówcy – zastanawiający. – Należy wtedy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego go nie ma. Może na przykład osoby, które prowadzą spółkę, nie dbają o to, gdyż mają bardzo liberalne podejście do praw własności intelektualnej. Jeśli tak, jest to zdecydowanie słaba przesłanka dla procesu inwestycyjnego – mówi ekspert.
Innym powodem, dlaczego startup nie ma patentu może być trudność uzyskania go (powodem odmowy wydania patentu może być np. naruszenie prawa intelektualnego). Może się też zdarzyć, że pomysł, który realizują nie jest oryginalny. – Brak oryginalności nie jest nielegalny, o ile nie narusza praw innych, ale wskazuje na potencjalną sytuację, kiedy konkurencji będzie o wiele łatwiej wejść z podobnym rozwiązaniem na ten sam rynek. Jest to też słaba przesłanka dla inwestycji – mówi partner EEC Ventures.
Jak wskazuje, sytuacja, w której nie można uszczelnić patentu, powoduje, że spółka będzie miała potencjalnie niższe marże, co z kolei przekłada się na to, że będzie mniej warta. – Patent z pomysłem na komercjalizację obniża percepcję ryzyka, to znaczy, że powinien mieć pozytywny wpływ na wycenę – podsumowuje Lasocki.
Patent ma wartość wtedy, kiedy da się go skomercjalizować
Posiadanie patentu samo w sobie może być niewiele warte albo wręcz nic nie warte. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy spółka ma patent na wynalazek, na który jednak nie ma zapotrzebowania na rynku i wszystko na to wskazuje, że w przyszłości też nie będzie. Taki patent nie będzie więc stanowił wartości – ani dla spółki, ani dla inwestora. – O wartości spółki decyduje nie patent a prognozy finansowe, a te zależą od sposobu komercjalizacji patentu. Samo opatentowanie niewiele daje – przyznaje Michał Lasocki. I dodaje: – Historia pokazała, że konsumenci nie oczekują takich produktów, jak mechaniczne urządzenie do salutowania czapką albo czterokołowy rower, którym można jeździć do góry nogami, w związku z czym nie mają one wartości komercyjnej. Oczywiście jutro może się okazać, że istnieje olbrzymi rynek na takie rozwiązania, ale na dziś nie mamy żadnych informacji na ten temat – mówi.
Kiedy jednak wynalazek wzbudza zainteresowanie na rynku albo przynajmniej zapowiada się, że będzie na niego popyt, wówczas patent może się spółce bardzo opłacić. – Posiadanie patentu powoduje, że spółka może czerpać korzyści ze sprzedaży po wyższej cenie jakiegoś produktu czy usługi albo może udzielić podmiotowi trzeciemu licencji na coś, co jest objęte patentem. W ten drugi sposób zarabia na siebie wiele startupów, co jest ciekawą koncepcją, niewiążącą się z nakładami finansowymi – mówi Lasocki. Zdarza się też, że spółki starają się o patent tylko po po to, aby zablokować sprzedaż produktu konkurenta, co oczywiście nie należy do dobrych praktyk (jest to tak zwany trolling patentowy).
Patent wydawany jest odpłatnie. Koszt uzyskania patentu w Polsce wynosi od kilku do kilkudziesięciu tysięcy zł (w tym wlicza się m.in. wysokość opłaty za zgłoszenie patentowe). Czy to się opłaca? – Są to często nieduże nakłady w odniesieniu do całego wysiłku związanego z rozwojem danego produktu, usługi czy rozwiązania technicznego. Niewątpliwie, nieuzasadnione zaniechanie opatentowania jest złą praktyką – mówi Michał Lasocki. Zaznacza przy tym, że można też obniżyć koszt uzyskania patentów dzięki korzystaniu z grantów czy subsydiów. Poza tym patent należy potraktować jako inwestycję a nie zbędny koszt. – Patent jest mało kontrowersyjną pozycją w budżecie. Nie sądzę, aby inwestor VC miał coś przeciwko finansowaniu ochrony patentowej, gdyż jest bardzo prawdopodobne, że w ten sposób buduje wartość firmy – podkreśla ekspert.
Nie warto ograniczać patentu tylko do Polski
Uzyskanie patentu jest ograniczone czasowo i strefowo. Okres trwania patentu wynosi 20 lat. Można postarać się możliwość korzystania z danego wynalazku na wyłączność na terenie Polski, ale też na terenie krajów Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych (koszt otrzymania patentu za granicą jest wyższy niż w kraju). Spółki, chcąc zmniejszyć koszt wyrobienia patentu, ograniczają się często do rynku rodzimego. Nie jest to dobre rozwiązanie, gdyż spółka, która ma patent wyłącznie na rynek polski będzie mniej atrakcyjna dla inwestorów. Dlaczego tak się dzieje? – Bo to oznacza, że zdolność sprzedaży czy szukania godziwych zysków ograniczona jest do obszaru, gdzie mamy ochronę patentową. Dobrowolnie pozbawiamy się możliwości ochrony swoich praw poza Polską, a ekspansja może napotkać na reakcję kogoś, kto ma właściwe prawa na innym rynku – wskazuje Lasocki.
I kontynuuje: – Ograniczanie się tylko do rynku polskiego jest błędem – nie tylko w kwestii patentu, ale w ogóle. Błędem jest, kiedy twórca patentu czy założyciel firmy tak bardzo pochłonięty jest działaniami na polskim rynku, że nie angażuje się w ekspansję międzynarodową. Jeśli coś jest dobre na rynek polski, jest dobre również na świat, a przynajmniej na Europę. Zachodzi olbrzymie prawdopodobieństwo, że jeśli opatentowany produkt odniesie sukces w Polsce, może powtórzyć go za granicą, tylko wtedy będzie już za późno, aby rozszerzyć ochronę patentową. W momencie, kiedy konkurencja zauważy sukces rynkowy i sama zgłosi stosowne rozwiązania patentowe, niewiele jesteśmy w stanie z tym zrobić. Te naprawdę wartościowe rozwiązania są obserwowane – mówi Michał Lasocki.
Myśląc o ekspansji zagranicznej należy mieć na uwadze, że to co można opatentować w Polsce, niekoniecznie będzie można objąć ochroną patentową na pozostałych rynkach. Trzeba więc wcześniej sprawdzić, czy dany produkt czy usługa będą mogły uzyskać patent na interesującym nas rynku. Oczywiście, na im więcej rynków się zdecydujemy oraz im więcej wynalazków obejmiemy patentem, tym większego budżetu potrzebujemy. Nie powinno to być jednak powodem do rezygnacji z ochrony patentowej. Zdaniem naszego rozmówcy, lepiej jest mieć mniej patentów bądź takie, które chronią wynalazki na mniejszym obszarze, niż całkowicie z nich zrezygnować.